W telewizyjnej grze o milion,
istnieje koło ratunkowe 50:50. Jest to
jedno z pewniejszych kół. Przypina mi ono sytuację z pewnego letniego wieczoru,
gdy jako nastolatek razem z kolegami zastanawialiśmy się, czy to, co Oni mówią
jest prawdą. Oni, czyli kapłani Kościoła wtedy jeszcze katolickiego, choć wiary
już w nim nie było, bo był to czas krótko po bandyckim SW II. i ponad sto lat
od wypuszczenia z piekła Lucyfera. Ale Oni, to również rodzice, a przede
wszystkim babcie, bo dziadków nigdy nie znałem. Babcie, bo rodzice też nie
mieli już tej wiary, jak ich rodzice. Dlatego takie wyrażenia: „czy ty się Boga nie boisz? co ty wyprawiasz? na tzw. różne
wariackie pomysły, nowoczesne wyrażenia (tzw. nowomowa) jak ty wyglądasz? ( o modzie, uczesaniu) jak wy możecie słuchać tych ryków ? ( o tzw. muzyce młodzieżowej
lat 60.!) padały głównie z ust babci i innych starszych osób, wyraźnie
zdegustowanych zachowaniem dzieci mojego pokolenia i tzw. rewolucji obyczajowej
lat 60.
Tak więc stawialiśmy sobie pytanie
o drogę na dalsze życie, o wieczność, o tym, co po śmierci, jak chyba wszyscy
sobie kiedyś zadają. Jako argument za, przytaczaliśmy świadectwo ówczesnego prezydenta
Francji męża stanu de
Gaulle’a, który podczas wizyty w Związku Sowieckim, jako praktykujący katolik,
zażądał możliwości udziału w niedzielnej Mszy św. I jak podało RWE, umożliwiono
prezydentowi Francji udział w katolickiej Mszy św., specjalnie dla Niego otworzono
drzwi kościoła w kraju, który programowo walczył z wiarą.
Ale przykład jednego człowieka nie wystarczał,
dlatego zastanawialiśmy się, czy to co Oni mówią jest prawdą, bo tu
kusi świat, a Oni mówią, że świat to wróg, że to nie podoba się Bogu jak
napisał św. Jan. (1J1.15-17)
I wtedy, w ten pogodny wieczór,
gdy na bezchmurnym niebie widać było mnóstwo gwiazd, na pytanie, czy Oni mówią
prawdę - mieliśmy oczywistą odpowiedź: albo
jest prawdą, albo nie jest prawdą – czyli 50:50!
Zaczęliśmy od założenia, że jeśli
to nie jest prawdą - w takim razie nie
będzie takiej sytuacji, że w chwili śmierci, ten, który nie słuchał
Kościoła, nie umartwiał się, nie szedł wąską drogą i przez ciasną drogę, żył
tak jakby piekła nie było, czyli tak jak żyje dzisiaj cały świat, taki nie
powie temu, co żył po katolicku, nie powie: i po co ci to było, po
co się umartwiałeś?, po co rezygnowałeś z różnych przyjemności, światowej
muzyki, filmów, po co ci to było, przecież tu nic nie ma, nie ma sądu i życie
pozagrobowego.
Na taki scenariusz przypadało 50
% szans.
Ale jeśli Oni mówią prawdę i
rzeczy ostateczne człowieka:
1. śmierć
2. sąd.
3. niebo albo piekło
są oczywiste, to aż strach
pomyśleć, bo przecież słyszeliśmy o biedaku Łazarzu i bogaczu, o szczęściu
wiecznym Łazarza i o tragicznym losie bogacza.
Na taki scenariusz też przypadało
50 % szans.
Takie wspomnienia budzi we mnie
koło ratunkowe 50:50 w grze o milion.
Ale życie to nie gra i choćby
wygrać wszystkie skarby świata, a na duszy szkodę ponieść, co to jest wobec
wieczności? Życie to nie gra, ale walka,
nawet nie na śmierć i życie doczesne, ale o życie wieczne, albo potępienie w
piekle!
Albo jesteś w armii Boga, albo w
armii Szatana! Jeśli nie wiesz o tej walce, jesteś ofiarą szatana, którego
zwycięstwem jest to, że ludzie nie wierzą w Jego istnienie!
Jednocześnie uświadamiam sobie,
że ostatnim pokoleniem, które miało jeszcze wiarę, było pokolenie naszych babć
i dziadków, tzn. osób urodzonych w XIX w. i zmarłych przed bandyckim SW II, a w
każdym razie przed spustoszeniem, jakie wprowadził w Kościele.
Nasi rodzice, nawet ci starsi
urodzeni na początku XX wieku, nie mieli już tej Wiary, albo była w zaniku. Nie
przypominam sobie, bym kiedykolwiek widział moje śp. Babcie: Annę i Martę, z
odkrytą głową! W chustce na głowie Babcia chodziła nie tylko do kościoła, ale zawsze,
bo tak nakazywała odwieczna moda dla kobiet zamężnych. Tylko panny mogły mieć
odkryte głowy. Przestrzegano tego zwyczaju, bo był odwieczny i sankcjonował
porządek, no i w Fatimie Matka Boża powiedziała, że niektóre mody (nowoczesne)
bardzo obrażają Zbawiciela. O mojej śp. Mamie pamiętam, że nie zawsze chodziła
z nakryciem na głowie, tak jak większość kobiet pokolenia moich śp. Rodziców.
To było już inne pokolenie, bardziej nowoczesne, które zrzuciło słodkie jarzmo
Przykazań Bożych.
Wreszcie moje pokolenie, nieco
starszych i młodszych, które jest pokoleniem bez wiary, a nasze dzieci, czyli
tzw. pokolenie JP2, które nawet nie wie, po co się żyje.
W ten sposób udało się Lucyferowi
opanować wszystko.
Ale jest też inne wspomnienie, za
sprawą pięknego katolickiego kazania ks. Antoniego Langera „ O KOŚCIELE” którego już nie ma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.