środa, 13 czerwca 2012

Dlaczego nie znamy słów Matki Bożej z trzeciej tajemnicy fatimskiej?


Przedstawiam fragment powieści watykańskiej Malachi Martina, autora książki „Zakładnicy diabła”. Pomimo, że jest to powieść, wyjaśnia dlaczego nie znamy słów Matki Bożej z trzeciej tajemnicy fatimskiej. Jednak fakty mówią same za siebie. Wyjaśnia ona kontekst historyczny jaki panował w ostatnich latach Piusa XII i lata poprzedzające Odstępstwo, jakim był Sobór Watykański II. Mimo iż ujawniona miała być w 1960 roku, treści trzeciej tajemnicy nie znamy do dzisiaj.
„Prolog historyczny
Zwiastuny końca
1957
Mężowie stanu szkoleni w surowych czasach i w warunkach bezwzględnej międzynarodowej rywalizacji finansowej i gospodarczej nie są podatni na uleganie złym czy dobrym znakom. A jednak czekające ich dzisiaj przedsięwzięcie było tak obiecujące, że sześciu ministrów spraw zagranicznych zgromadzonych w Rzymie owego 25 marca 1957 r. czuło namacalnie, iż wszystko dokoła - całe to miasto z jego niewzruszonym centralizmem pierwszego miasta Europy, rześki wiaterek,  czyste niebo, pogodny nastrój tego szczególnego dnia - tchnie błogosławieństwem pod adresem tych, którzy kładą podwaliny pod nowy gmach narodów.
Tych sześciu mężczyzn i ich rządy, partnerów w tworzeniu nowej Europy, która zmiecie ze sceny wojowniczy nacjonalizm, tylekroć dzielący starożytny obszar, ożywiała ta sama wiara. Oto otwierają przed swymi krajami szerokie horyzonty ekonomiczne i wyższe cele polityczne, o jakich nikt do tej pory nawet nie marzył: zebrali się tu, by podpisać Traktat Rzymski. Zamierzali powołać do życia Europejską Wspólnotę Gospodarczą.
W ich stolicach  ludzie mieli w pamięci tylko śmierć i zniszczenie. Zaledwie rok temu Sowieci potwierdzili swój ekspansjonizm, topiąc we krwi powstanie na Węgrzech. Każdego dnia sowieckie oddziały pancerne mogły runąć na Europę. Nikt się nie łudził, że USA z ich planem Marshalla wezmą na siebie na stałe ciężar budowania nowej Europy. Żaden rząd europejski nie chciał znaleźć się w żelaznym uścisku USA i ZSRR, których rywalizacja mogła się tylko pogłębić w nadchodzących dziesięcioleciach.

Jakby wdrażając się do zgodnego działania, ministrowie jeden po drugim podpisali się pod dokumentem jako twórcy EWG. Trzech reprezentantów narodów Beneluksu zrobiło to dlatego, że Belgia, Holandia i Luksemburg, kluczowe kraje nowej wspólnoty, wypróbowały już i uznały za słuszną, w każdym razie za dostatecznie słuszną, ideę nowej Europy. Minister reprezentujący Francję podpisał dokument w imieniu  kraju, który miał stać się  bijącym sercem nowej Europy, tak jak był zawsze sercem starej. Włoch - dlatego, że kraj ten był żywą duszą Europy. Niemiec Zachodnich dlatego, że świat wreszcie przestanie patrzeć z ukosa na ten kraj.
Tak tedy narodziła się Wspólnota Europejska. Były toasty na cześć geopolitycznych wizjonerów, dzięki którym ten dzień mógł się ziścić: Roberta Schumana i Jeana Monneta z Francji, Konrada Adenauera z Niemiec, Paula-Henriego Spaaka z Belgii. I wszyscy składali sobie gratulacje. Niedługo Dania, Irlandia i Anglia dostrzegą mądrość nowego przedsięwzięcia, a po nich - przy odrobinie ciepłej pomocy - przyłączą się Grecja, Portugalia i Hiszpania. Oczywiście pozostawał problem utrzymania Sowietów w ryzach. No i kwestia znalezienia nowego środka ciężkości. Lecz jedno nie ulegało wątpliwości: jeśli Europa miała przeżyć, EWG musiała stać się jej kołem napędowym.


A kiedy już odfajkowano podpisy, pieczęcie i toasty, przyszła pora na specyficznie rzymski ceremoniał i przywilej polityków: audiencję u ponad osiemdziesięcioletniego papieża w Pałacu Apostolskim na Wzgórzu Watykańskim.
Siedząc na tradycyjnym tronie papieskim, otoczony całą ceremonialną pompą, Jego Świątobliwość Pius XII przyjął sześciu ministrów i osoby towarzyszące z uśmiechem na twarzy. Powitanie było serdeczne, a wypowiedzi papieża krótkie. Cechowała go postawa dziedzicznego właściciela i rezydenta rozległych włości, udzielającego wskazówek nowo przybyłym i pragnącym się osiedlić w jego dziedzinach petentom.
Europa - przypomniał Ojciec Święty - miała swoje chwile wielkości, gdy wspólna wiara ożywiała serca jej mieszkańców. Europa - podkreślił z naciskiem - mogłaby na nowo zyskać geopolityczne znaczenie, odnowiona i odświętnie wystrojona, gdyby udało jej się stworzyć nowe serce. Europa - oświadczył - mogłaby na nowo wykuć boską, wspólną i wiążącą wiarę.
Ministrowie żachnęli się w duchu. Pius XII wskazał na największą trudność, przed jaką stanęła EWG w chwili narodzin. Słowa papieża kryły w sobie ostrzeżenie, że ani socjalizm demokratyczny, ani demokracja kapitalistyczna, ani perspektywa dobrobytu czy mistycznej "Europy" humanistów nie może być siłą napędową ich wymarzonego projektu. W praktyce ich nowej Europie brakowało gorejącego centrum, najwyższej siły lub zasady mogącej związać ją w jedno i popchnąć do przodu. Ich Europie brakowało tego, co miał ten papież, czym był ten papież.
Wygłosiwszy swoje orędzie, papież uczynił w powietrzu trzy krzyże jako tradycyjne błogosławieństwo papieskie. Kilku dyplomatów uklękło, kilku z tych, którzy zachowali postawę stojącą, skłoniło głowy. Nie byli jednak w stanie podzielić wiary papieża w kojący balsam Boga, którego był Namiestnikiem na ziemi, lub uznać, że ten balsam to jedyny czynnik spajający, który mógł uleczyć duszę świata. Ale nie potrafili przyznać się do tego, że same traktaty gospodarcze i polityczne nie są w stanie spoić serc i umysłów ludzkości.
Patrząc na kruchą postać starca, mogli jedynie zazdrościć temu samotnemu dostojnikowi na papieskim tronie. Albowiem - jak to później ujął Belg Paul-Henri Spaak - stał on na czele globalnej organizacji, lecz był kimś niż jej obieralnym reprezentantem. Był posiadaczem jej mocy. Był jej środkiem ciężkości.
***
Z okna prywatnego gabinetu na trzecim piętrze Pałacu Apostolskiego Ojciec Święty patrzył, jak na dole architekci nowej Europy wsiadają do swoich limuzyn.
- Jak Wasza Świątobliwość myśli? Czy ich nowa Europa będzie na tyle silna, by powstrzymać Moskwę?
Pius odwrócił się do swego towarzysza, niemieckiego jezuity, długoletniego przyjaciela i spowiednika.
- Marksizm pozostaje nadal wrogiem. Ale teraz Anglosasi mają inicjatywę.
Przez Anglosasów papież rozumiał anglo-amerykański establishment polityczny.
- Ich Europa zajdzie daleko i zajdzie szybko. Ale największy dzień dla Europy jeszcze nie zaświtał.
Jezuita nie nadążał za myślami papieża.
- Jaka Europa, Wasza Świątobliwość? Największy dzień dla czyjej Europy?
- Dla tej Europy, która się dzisiaj narodziła - odparł papież bez wahania. - A w dniu, w którym Stolica Apostolska zostanie wprzęgnięta w nową Europę dyplomatów i polityków - dodał - w Europę z centrum w Brukseli i Paryżu - tego dnia na serio zaczną się kłopoty Kościoła.
I odwracając się znów ku limuzynom opuszczającym plac św. Piotra, papież dokończył:
- Nowa Europa będzie miała swój skromny dzień. Ale tylko jeden jedyny.
1960
Nigdy jeszcze bardziej obiecujący projekt nie zawisł na szali i nigdy ważniejszy temat nie był omawiany przez papieża i jego doradców niż to, co stało się przedmiotem debaty owego lutowego poranka 1960 roku. Wybrany zaledwie roku temu na Tron Piotrowy, Jego Świątobliwość Jan XXIII - "dobry papież Jan", jak go natychmiast ochrzczono - zdążył pchnąć na nowe tory Stolicę Apostolską, papieską administrację i większość dyplomatycznego i religijnego świata na zewnątrz Watykanu. A teraz wydawało się, że chce poruszyć w ogóle cały świat.
Wybrany w wieku siedemdziesięciu siedmiu lat, ten poczciwy wieśniak miał być papieżem przejściowym, bezpiecznym kompromisem, którego krótkie rządy dałyby trochę czasu - cztery czy pięć lat, jak przypuszczano - na znalezienie właściwego sukcesora, który przeprowadzi Kościół przez okres zimnej wojny. Lecz zaledwie w kilka miesięcy po intronizacji, ku zdumieniu wszystkich, otworzył on Watykan, ogłaszając niespodziewanie zwołanie Soboru Ekumenicznego. W rzeczywistości w owym momencie prawie wszyscy urzędnicy watykańscy - w tym wszyscy doradcy wezwani na to poufne spotkanie w prywatnych apartamentach papieża na czwartym piętrze Pałacu Apostolskiego - tkwili już po uszy w przygotowaniach do tego epokowego wydarzenia.
I oto tego ranka z właściwą sobie bezpośredniością papież podzielił się swoimi myślami z garstką ludzi wybranych w tym celu. Było wśród nich kilkunastu najważniejszych kardynałów oraz pewna grupa biskupów i prałatów z sekretariatu stanu. Byli też obecni dwaj portugalscy tłumacze.
- Musimy dziś dokonać wyboru - wyznał Jego Świątobliwość swym doradcom. - A nie chcemy tego czynić sami.
Sprawa dotyczyła, jak wyjaśnił papież, słynnego listu, który otrzymał jego poprzednik na Tronie Piotrowym. Ponieważ okoliczności związane z listem były wszystkim dobrze znane, tego ranka papież ograniczył się do krótkiej rekapitulacji zagadnienia.
W roku 1917 Fatima, niegdyś najnędzniejsza mieścina portugalska, zyskała rozgłos jako miejsce, gdzie troje małych wiejskich dzieci - dwie dziewczynki i chłopiec - stało się świadkami sześciu wizyt - czy wizji - Błogosławionej Dziewicy Maryi. Tak jak miliony katolików, wszyscy zgromadzeni w pokoju wiedzieli, Najświętsza Panienka zawierzyła fatimski dzieciom trzy tajemnice. Że zgodnie z przepowiednią niebiańskiego Gościa dwoje dzieci zmarło we wczesnym dzieciństwie; przeżyła tylko najstarsza dziewczynka - Łucja. Wszyscy wiedzieli o tym, że Łucja - obecnie karmelitanka - już dawno temu ujawniła dwie pierwsze tajemnice fatimskie. Lecz życzeniem Matki Bożej, jak powiedziała siostra Łucja, było, aby trzeci sekret ogłosił "papież roku 1960". I że jednocześnie ten sam papież ma poświęcić "Rosję" Najświętszej Dziewicy. Konsekracji mieli dokonać tego samego dnia wszyscy biskupi świata, każdy w swojej diecezji, każdy tymi samymi słowami. Konsekracja ta byłaby równoznaczna z publicznym potępieniem Związku Radzieckiego w skali światowej.
Jak powiedziała siostra Łucja, Dziewica obiecała, że po dokonaniu poświęcenia "Rosja" się nawróci i przestanie być zagrożeniem dla świata. Jeśli jednak jej życzenie nie zostanie spełnione przez "papieża roku 1960", wówczas "Rosja rozszerzy swoje błędy na wszystkie narody", będzie wiele cierpienia i zniszczeń, a wiara Kościoła zmarnieje i jedynie w Portugalii zachowają się nienaruszone "dogmaty wiary".
W czasie trzecich odwiedzin w Fatimie, w lipcu 1917 roku, "Pani" obiecała przypieczętować swoje posłannictwo niezbitym dowodem, świadczącym o tym, że przybywa od Boga. 13 października w południe dokonał się cud. Na równi z dziećmi cud ten obserwowało 75 000 ludzi, przybyłych czasem z bardzo daleka, wśród których byli dziennikarze, fotoreporterzy, naukowcy i sceptycy, a także wielu godnych zaufania duchownych.
Oto bowiem słońce złamało wszelkie prawa przyrody. Po gwałtownym, ulewnym deszczu, który przemoczył wszystkich do suchej nitki i zamienił ziemię w bagno, niespodziewanie wyszło słońce i poczęło dosłownie tańczyć. Rzuciło też na niebo wspaniałą tęczę. Zniżyło się tak bardzo, że wydawało się, iż runie na ziemię pośród tłumów. A potem, równie nagle, wzniosło się w górę i świeciło spokojnie jak zawsze. Wszystkich ogarnęło zdumienie. Ubrania ludzi były tak nieskazitelne, jakby przed chwilą wróciły z pralni, czyste i wyprasowane. Nikomu nic się nie stało. Wszyscy widzieli tańczące słońce; lecz tylko dzieci widziały Maryję.
- Jest chyba oczywiste - powiedział dobry papież Jan, wyciągając kopertę z małej hermetycznej skrzynki stojącej na stoliku za jego plecami - co należy zrobić w pierwszej kolejności dzisiejszego ranka.
Doradców papieża ogarnęło podniecenie. A więc znaleźli się tutaj po to, by wziąć udział w poufnej lekturze listu siostry Łucji zawierającego trzecią tajemnicę fatimską. Bez przesady można było powiedzieć, że dziesiątki milionów ludzi na całym świecie z niecierpliwością czekało na wiadomość, że "papież roku 1960" odsłoni przynajmniej część tak pilnie strzeżonej tajemnicy i wykona polecenie Matki Bożej. Mając to na uwadze, Jego Świątobliwość podkreślił właściwe i dosłowne znaczenie słowa "poufny". Upewniwszy się, że jego upomnienie co do tajności dotarło do obecnych, Ojciec Święty wręczył list portugalskim tłumaczom; ci zaś niezwłocznie przełożyli jego treść na język włoski.
- A teraz...
I po przeczytaniu listu papież szybko przedstawił zebranym wybór, którego nie chciał dokonywać sam.
- Musimy wyznać, że od sierpnia 1959 roku prowadzimy delikatne negocjacje ze Związkiem Radzieckim. Naszym celem jest obecność przynajmniej  dwóch dostojników Cerkwi ZSRR na Naszym soborze.
Papież Jan często określał przyszyły Sobór Watykański II jako "Nasz sobór".
Co więc miał uczynić - oto pytanie, jakie Jego Świątobliwość postawił tego ranka. Z woli Opatrzności to on był teraz "papieżem roku 1960". Ale jeśli będzie posłuszny temu, co siostra Łucja wyraźnie określiła jako mandat Królowej Niebieskiej, jeśli on i jego biskupi oświadczą publicznie, oficjalnie i powszechnie, że "Rosja" jest pełna karygodnych błędów, oznacza to klęskę jego sowieckiej inicjatywy. Ale nawet pomijając ten aspekt - gorące pragnienie obecności prawosławnych na soborze - jeśli papież położy na szali cały swój autorytet papieski i autorytet hierarchii Kościoła, by wykonać polecenie Maryi Panny, będzie to jednoznaczne z napiętnowaniem Związku Radzieckiego i jego obecnego marksistowskiego dyktatora Nikity Chruszczowa jako kryminalisty. Sowieci na pewno wpadną w furię i zastosują środki odwetowe. Czy wówczas papież nie będzie odpowiedzialny za nową falę prześladowań - okropnej śmierci milionów - w samym Związku Radzieckim i jego państwach satelickich?
Dla podkreślenia swojego punktu widzenia Jego Świątobliwość odczytał ponownie fragment listu. Na twarzach obecnych dostrzegł zrozumienie, a nawet szok. Skoro każdy z obecny tak łatwo wyłapał wszystkie niuanse przeczytanego fragmentu - snuł rozważania papież - to Sowieci połapią się równie szybko. Czy nie wyciągną z tego listu strategicznej informacji, która da im niekwestionowaną przewagę nad wolnym światem?
- Oczywiście moglibyśmy i tak przeprowadzić Nasz sobór...
Jego Świątobliwość nie musiał kończyć zdania. Teraz wszystko było jasne. Ujawnienie tajemnicy wywołałoby reperkusje na całym świecie. Przyjazne rządy miałyby utrudnioną sytuację. Sowieci zostaliby z jednej strony izolowani, lecz z drugiej strony odnieśliby strategiczną korzyść. Wybór, jaki stał przed papieżem, dotyczył więc do fundamentów geopolityki.
Rozpoczęła się debata. Nikt z obecnych nie wątpił w dobrą wolę siostry Łucji. Lecz kilku doradców wskazało na fakt, że minęło prawie dwadzieścia lat od czasu objawień w roku 1917 a połową lat trzydziestych, kiedy to siostra Łucja napisała ten list. Jaką gwarancję może mieć Ojciec Święty, że czas nie przyćmił jej pamięci? I jaką można mieć w ogóle gwarancję, że trójka niepiśmiennych pastuszków przekazała poprawnie tak skomplikowane orędzie? Czy nie było w tym wszystkim czegoś z dziecięcej fantazji niepiśmiennych? W rzeczy samej, czy nie mogły mieć wpływu jeszcze inne okoliczności zaciemniające prawdę? Oddziały sowieckie włączyły się wówczas do hiszpańskiej wojny domowej, siejąc zniszczenie zaledwie o kilka mil od miejsca przebywania piszącej list. Czy słowa Łucji nie mogły nabrać specjalnego odcienia w wyniku jej lęku przed Sowietami?
Padł tylko jeden odmienny głos w tym kształtującym się wyraźnie konsensusie. Jeden z kardynałów - niemiecki jezuita, przyjaciel i ulubiony spowiednik papieża -  nie mógł milczeć w obliczu takiej degradacji roli interwencji boskiej. Ministrowie rządów świeckich mogą nie kierować się wiarą - oświadczył. Lecz postawa taka jest nie do zaakceptowania w odniesieniu do ludzi Kościoła, których rad wysłuchuje Ojciec Święty.
 - Wybór - upierał się jezuita - jest prosty i prima facie. Albo zaakceptujemy list, wykonamy zawarte w nim polecenia i poczekamy na konsekwencje. Albo powiedzmy sobie uczciwie, że w to nie wierzymy. I zapomnijmy o wszystkim. Ukryjmy list przed opinią publiczną jako relikt historyczny; idźmy dalej drogą, którą idziemy, i zrzeknijmy się dobrowolnie pomocy z góry. Lecz cokolwiek zrobimy, każdy z nas musi być świadom, że decydujemy o losach ludzkości.
Mimo zaufania, jakie Jego Świątobliwość pokładał w mądrości i lojalności kardynała jezuity, decyzja wypadła na niekorzyść Fatimy.
- Questo non è per i nostri tempi - powiedział Ojciec Święty. - To nie jest na nasze czasy.
Kilka dni później kardynał czytał krótki komunikat przesłany mediom przez watykańskie biuro prasowe. Słowa tego dokumentu miały na zawsze odcisnąć się w jego pamięci jako lakoniczna odmowa wypełnienia woli niebios.
Dla dobra Kościoła i rodzaju ludzkiego - czytamy w dokumencie - Stolica Apostolska zdecydowała nie ogłaszać w obecnej chwili tekstu trzeciej tajemnicy fatimskiej.  "...Decyzja Watykanu opiera się na kilku przesłankach: (1) Siostra Łucja jeszcze żyje. (2) Watykan zna już treść listu. (3) Chociaż Kościół uznaje objawienia fatimskie, nie może gwarantować prawdziwości słów, które trzej pastuszkowie, jak twierdzą, usłyszeli z ust Matki Bożej. W tych okolicznościach tajemnica fatimska najprawdopodobniej pozostanie zapieczętowana po wsze czasy".
- Ci vedremo - rzekł do siebie kardynał, odsuwając notatkę. - Zobaczymy.
Wiedział, co teraz nastąpi. Stolica Apostolska wymieni przyjacielskie noty z Nikitą Chruszczowem. Papież będzie miał swój sobór. Na soborze pojawią się prawosławni dostojnicy z ZSRR. Pozostawało tylko pytanie, czy Jego Świątobliwość, jego Watykan i jego Kościół doświadczą konsekwencji przepowiedzianych w Fatimie.
Lub też - ujmując rzecz w kategoriach geopolityki - pytanie brzmiało, czy Stolica Apostolska dała się wprząc w "nową Europę dyplomatów i polityków", jak to przepowiedział poprzednik dobrego papieża. "Tego dnia - powiedział ów wątły starzec - na serio zaczną się kłopoty Kościoła".
- Zobaczymy - powtórzył kardynał.
Nie pozostawało mu nic innego, jak przygotować się do tego. Tak czy inaczej była to tylko kwestia czasu.”
Reszta tej fascynującej powieści na stronie


7 komentarzy:

  1. Objawienia fatimskie i Faustyny Kowalskiej to demoniczna mistyfikacja - Pana Jezusa Chrystusa i Niepokalanej oraz anioła.W obydwu przypadkach działał demon i występowało opętanie. Proszę spojrzeć na to od strony Ofiary Mszy Św. w postaci Ciała i Krwi Pana Jezusa pod postacią wirtualną i wykonywaną przez osoby nie powołane do tego. To herezja i bluźnierstwo przeciwko Najświętszemu Ciału i Krwi i Najświętszej Eucharystii, Sakramentowi kapłaństwa, spowiedzi , zadośćuczynienia, żalu za grzechy, podważa podstawowe prawdy wiary o zbawieniu poprzez łaskę i wiarę, wprowadza do Nieba nawet niewierzących w Pana Boga. Demon, by uderzyć i zniszczyć Kościół Katolicki ukrywa się za świętymi misteriami i udaje posłańca z NIEBA. Żeby być wiarygodnym skrywa się za Najświętszą Ofiarą i Sakramentem Eucharystii - przedstawiając ją w sposób karykaturalny - miast kapłana czynią to dzieci i zakonnica - sprawują Ofiarę Mszy Świętej - oraz wszyscy odmawiający koronkę demona lub modlitwę demona - czynią się samozwańczymi kapłanami Ofiary Mszy Świętej.W Fatimie udając Matkę Bożą zasłania się różańcem, by udawać wiarygodnego, modlitwa różańcowa nie zbawia, nie daje daru łaski uświęcającej, jak to jest w przypadku spowiedzi czy chrztu. Jako Sakramentu nie można Eucharystii za nikogo ofiarować - każdy sakrament indywidualnie jest przypisany do osoby, która go przyjmuje ze wszystkimi zasługami i pożytkami duchowymi - warunek - przyjmuje Go godnie i pobożnie, w stanie łaski uświęcającej. Tylko kapłan - on i tylko on może składać Panu Bogu ofiarę z Ciała i Krwi Pańskiej jednak WYŁĄCZNIE POD POSTACIĄ CHLEBA I WINA - tak to ustanowił Pan Jezus - w sposób widzialny - a nie fikcyjny, wirtualno-werbalny przez dzieci, ,,anioła,,-demona czy zakonnicę opętaną -Faustynę, gdyż ona tekst tej modlitwy słyszała jako wewnętrzny głos- a teraz wszystkie osoby odmawiające te ,,modlitwy,,.Wyniesiono demona na ołtarze - on sam informuje jak będzie niszczył kościół i profanował Najświętsze Ciało i Krew Pańską - w tym przypadku sprowadzając do postaci wirtualno-werbalnych, czyli nierealnych, jako symbol (duch protestantyzmu) - w koronce-demona i modlitwie demona z Fatimy.To profanacja i świętokradztwo Najświętszej Krwi i Ciała - które tylko pod postacią chleba i wina może WYŁĄCZNIE OFIAROWAĆ kapłan chrystusowy. W Tabernakulum jest Najświętszy Sakrament.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znasz prawdy, gdyż Lucyfer został wypuszczony z piekła w 1964 roku dlatego tyle zła.

      Usuń
  2. Demon ukrył się za świętymi misteriami i udając Matkę Bożą niszczy największy skarb pozostawiony przez nam przez Pana Jezusa - sakramenty święte i najświętszy z sakramentów Eucharystię oraz Ofiarę Mszy Świętej.DEMON jest czczony na ołtarzach od prawie 100 lat bez 2 lat. Koronka demonka 80 lat - koronka do Bożego Miłosierdzia, to jedyna – oprócz Ojcze nasz – modlitwa, której słowa podyktował sam Jezus! (???) Stało się to 13 września, w piątek, w 1935 roku w Wilnie. Pan Jezus zmienia swoja naukę Zdumiewającym jest fakt, że nagle jakiś ,,głos wewnętrzny,, który ona nazywa Panem Jezusem - zmienia dotychczasową naukę Pisma Świętego dotyczącą - kto i w jaki sposób, oraz co jest przy tym wymagane, by mogła być sprawowana w sposób godny i właściwy Najświętsza Ofiara i przyjęcie Najświętszego Sakramentu Eucharystii? II Koryntian 11:(14) I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości. (15) Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz kres ich taki, jakie są ich uczynki. Daniela 8:(12) Na codziennej ofierze dopuszczono się przestępstwa; PRAWDA została powalona na ziemię, a cokolwiek czynił , to mu się udawało.- Demon jasno mówi, jaki ma zamiar względem Kościoła Bożego Katolickiego i w jaki sposób będzie go niszczył - poczynając od zbezczeszczenia Najświętszych Postaci Ciała i Krwi Pańskiej., następnie uderzy w osoby duchowne, zakony, doprowadzając do utraty wiary poprzez odejście od świadomości realnej obecności Pana Boga w Sakramentach, Ofierze Mszy Świętej oraz utraty bojaźni Bożej a następnie zanik pobożności - grzechy ciężkie - stąd tajemnice - ponieważ nie jest pewien końcowego efektu swoich działań - człowiek ma wolną wolę, rozum, pamięć i najważniejsze - DAR ŚWIĘTYCH SAKRAMENTÓW.Precz szatanie do piekieł z twoją demoniczną nauką zatracenia i obrażania Pana Boga!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kto to objawił? Komu wierzysz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Demon nie tylko nie został wypuszczony, jak piszesz Tadeuszu, z piekła w 1964 roku, lecz nigdy tam nie był zamknięty. Gdyby tak było, świat stał by się rajem, czego jednak nie można powiedzieć o dziejach świata do roku 1964 i tego okresu historii nazwać - posiadająca atmosferę rajską może z pewnymi wyjątkami uprzywilejowanych stanów, lecz równiez nie do końca rajską ).
      Pius X powołał do istnienia akcje katolicką czyli wprowadził świeckich do kościoła realizując tym samym idee Leona XIII. Zniósł również symonie tym samym otwierając drogę do bezkarnej protekcji, kolesiostwa i kolejnemu filarowi zeświecczenia kościoła przez wpływowych zamożnych tego świata ( niekoniecznie katolików, )
      Jeśli demon ,,krąży jak lew ryczący,, to jego ryk nie jest zwierzęcym rykiem tylko skalą siły przekonywującej, iż zło jest dobrem i przedstawiania zła w tym wymiarze pozytywnym. Wszystko ma swoje korzenie w przeszłości a SV II to już tylko efekt tego działania. To nie Sobór i JP2 zeświecczyli kościół, oni kontynuowali wcześniejsze idee. Tylko na takim gruncie mogła być zaakceptowana ideologia New Age i jej dziecko Deklaracja Nostra Aetate dot. wolności religijnej, czyli delegalizacji KK.
      Wracając do tematu - to demon się objawił jako Matka Boża i aby być bardziej wiarygodnym ukrywa się za postaciami boskimi i modlitwą różańcową a jednocześnie wprowadza tajemnice - Pan Bóg jeśli coś nakazywał robił to bezpośrednio. Tajemnica to jednocześnie niewiadoma - w przypadku demona, nie do końca jest pewien swoich knować,że się zrealizują po jego ,,myśli,,. Faustyna Kowalska to plagiat anioła-demona z Fatimy, Małgorzaty Alacoque, brata Alberta i mnóstwo głupot niezgodnych z nauką Pisma Świętego.
      NIKT POZA KAPŁANEM NIE MOŻE SKŁADAĆ PANU BOGU OFIARY Z CIAŁA I KRWI PAŃSKIEJ - DODATKOWO W POSTACI FIKCYJNEJ WIRTUALNO/WERBALNEJ - PRZEZ OSOBY NIEPOWOŁANE DO TEGO I USTALONEJ LITURGII TOWARZYSZĄCEJ TEJ OFIERZE - czyli Mszy ŚWIĘTEJ.
      Mistyka to nie jest czytanie ze zrozumieniem lecz czytanie w DUCHU I PRAWDZIE.
      Pozdrawiam - Barbara.
      ps
      Czy qsx nadal Ci się naprzykrza ?

      Usuń
    2. Wystarczy porównać czasy z XIX wieku z obecnymi, by wiedzieć, że duch się zmienił? Kto dzisiaj przestrzega i Przykazania Bożego? Nie znam takiego.
      Prawda o świecie nie jest łatwa do przyjęcia, bo nasza duma ludzka nie pozwala nam przyznać się nawet przed samym sobą do tego, że być może całe życie żyliśmy w błędzie.
      Tyle zła nie było nawet za Dni Noego, dlatego polecam prawdę objawioną przez Boga i ostrzegam przed piekłem, do którego ludzie wpadają jak rzęsisty deszcz.

      Usuń
    3. Panie Tadeuszu.
      Prawda Objawiona jest w Piśmie Świętym - Tradycja i Magisterium ,,trochę,, ją wykrzywiło, dostosowując do potrzeb epok minionych. Jeśli Pan uważa, że Fatima i to plagiaty Faustyny Kowalskiej są od Pana Boga - to faktycznie, pomylił Pan drogę do piekła z drogą do Nieba. Wcześniej na e-maila przesłałam Panu obszerniejsze moje rozważania o fałszu tych objawień oraz jak JP2 manipuluje Prawdą Objawioną, w największym skrócie, wg tego co jw opisałam, on po prostu cofa kościół do ofiary starotestamentowej - odrzuca miłość sakramentów i łaskę uświęcającą i zastępuje miłosierdziem i odpokutowaniem później za popełnione grzechy. Dzieki internetowi można bez przeszkód obejrzeć jego pogańsko-heretyckie ofiary w Togo, Indiach, Ameryce Płn i wiele innych spektakularnych hucp i przebieranek niegodnych głowy kościoła. To wygląda na grę aktorską nie sprawowanie urzędu papieskiego w Duchu i Prawdzie.
      Posoborowy kościół jak mówił Paweł VI i Benedykt XVI - jest w dymie szatana i nabiera wody z każdej strony - tonie. Jest w bardziej krytycznej sytuacji niż to było w czasach idei herezji ariańskiej, gdy prawie wszyscy zostali nią ogarnięci. Późniejsze odejście Wschodu i herezje Husa, Kalwina i Lutra zubożyły KK jednak nie pogrążyły, jak pogrąża obecnie New Age z heretycką wolnością religijną. Mówimy o gender - a czy kobiety w kościele jako lektorki to nie gender ? w KK. Na zachodzie rozszerza się to o szafarki i ministrantki oraz ,,kapłanki,, w protestanckich odłamach. To gender w najbardziej jaskrawej postaci tylko tak przez demona zainicjowana jak Fatima i Faustyna - nosi znamiona poprawności i stąd przenika dalej infekując herezją KK.
      Legalizacja małżeństw jednopłciowych, ukrywanie pedofilii, wolność religijna, brak bojaźni bożej mające swoje konsekwencje w braku pobożności i uznawaniu grzechu jako czegoś normalnego. Mnóstwo czynników składa się na obecną tragiczną sytuację kościoła. W ostatnich dniach dochodzi jeszcze dzika migracja nielegalnych uchodźców muzułmańskich jako biedne dzieci i matki - w rzeczywistości większość może być wojownikami ISIL bez przeszkód opanowującymi Europę. Jeszcze nie mają azylu a już żądają swoich praw !!
      Ja po spotkaniu z ideologią szatańskiego ekumenicznego neokatechumenatu oraz poznając fakty ich powstania ( pamiętam, jak JP2 podczas z jednej ze swoich wizyt w Polsce entuzjastycznie zachwycał się mówiąc ,, jak bardzo cieszy go, że w Polsce szybko rozwija się neokatechumenat ). Chory entuzjazm zdrajców nauki ewangelicznej i Pana Jezusa jako Mesjasza. Dlatego Wojtyła jest w piekle - zauważ Panie Tadeuszu, jak sprawiedliwy jest Pan Bóg. Wojtyłą wypełniając skrupulatnie wytyczne New Age SV II o wolności religijnej nazywa Pana Jezusa ,,sługą,, i degraduje do jednego z proroków - człowieka. Zostaje ogłoszony świętym i teraz już do końca świata nikt nie zmówi za niego żadnej modlitwy, do końca czasów będzie cierpiał pozostawiony sam sobie - a tutaj jego herezja będzie pociągała za sobą kolejnych głupców nie używających rozumu - do piekła. A przecież przykazania nie są skomplikowane podobnie jak cała nauka, tylko że teraz ksiądz nie odróżnia Ofiary od Sakramentu i robią sobie z Mszy Świętej protestancką ucztę.
      Kościół w obecnej chwili jest w tragicznym położeniu laikatu duchowieństwa i pogańskiej postawy świeckich i być może ta muzułmańska nawała - to lekarstwo na uleczenie katolików i nagięcie ich ,,twardych karków,, w pokłonie oddającym hołd Panu Bogu.
      Końca świata raczej nie będzie, jak by niektórzy fanatycy chcieli jednak zapewne będzie koniec pewnej epoki - oby nie był tak tragiczny dla nas katolików, jak wszystko na to wskazuje i co już dosięga katolików bliskiego wschodu.
      Pozdrawiam - Barbara

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.