Zobaczyłam ludzi z tajnej sekty podkopującej nieustannie wielki
Kościół... (A. III.113) i zobaczyłam blisko nich obrzydliwą Bestię, która
wyszła z morza. Miała ogon jak u ryby, pazury jak u lwa i liczne głowy, które
otaczały jak korona jej największą głowę. Miała pysk szeroki i czerwony. Była w
cętki jak tygrys i okazywała wielką zażyłość wobec burzących. Kładła się często
pośród nich, gdy pracowali. Oni zaś często wchodzili do pieczary, w której
czasami się chowała. W tym czasie widziałam tu i tam na całym świecie wielu
ludzi dobrych i pobożnych przede wszystkim duchownych znieważanych, więzionych
i uciskanych i miałam wrażenie, że któregoś dnia staną się męczennikami. (A.
III.113)
Kościół był już w dużej mierze zburzony, tak że pozostawało jeszcze tylko
prezbiterium z ołtarzem. Ujrzałam burzących, jak weszli do niego razem z
bestią. Wchodząc do Kościoła z bestią burzyciele napotkali tam potężną
niewiastę pełną majestatu. Zdawało się, że spodziewała się dziecka, szła bowiem
powoli. Nieprzyjaciół ogarnęło przerażenie na jej widok, a bestia nie mogła
postąpić nawet o jeden krok. Wyciągnęła w powietrzu najbardziej wściekłą szyję
w kierunku tej niewiasty, jak gdyby chciała ją pożreć. Lecz Ona się odwróciła i
upadła na twarz. Zobaczyłam wtedy bestię uciekającą w kierunku morza, a
nieprzyjaciele biegli w wielkim nieładzie. (A. III.113)
Zobaczyłam Kościół św. Piotra i ogromną ilość ludzi pracującą by go
zburzyć. Ujrzałam też innych naprawiających go. Linia podziału pomiędzy
wykonującymi tę dwojaką pracę ciągnęła się przez cały świat. Dziwiła mnie
równoczesność tego, co się dokonywało. Burzyciele odrywali wielkie kawały
(budowli). Byli to w szczególności zwolennicy sekt w wielkiej liczbie, a z nimi
– odstępcy. Ludzie ci, wykonując swą niszczycielską pracę, wydawali się
postępować według pewnych wskazań i jakiejś zasady. Nosili białe fartuchy,
obszyte niebieską wstążką i przyozdobione kieszeniami z kielniami
przyczepionymi do pasa. Mieli szaty wszelkiego rodzaju. Byli pomiędzy nimi
ludzie dostojni, wielcy i potężni w mundurach i z krzyżami, którzy jednak nie
przykładali sami ręki do dzieła, lecz kielnią oznaczali na murach miejsca,
które trzeba było zniszczyć. Z przerażeniem ujrzałam wśród nich także
katolickich kapłanów. Zburzono już całą wewnętrzną część Kościoła. Stało tam
jeszcze tylko prezbiterium z Najświętszym Sakramentem. (A. II. 202-203)
Kościół św. Piotra był zniszczony, z wyjątkiem prezbiterium i głównego
ołtarza. (A. III. 118) Widziałam znowu atakujących i burzących Kościół św.
Piotra. Zobaczyłam, że na końcu Maryja rozciągnęła płaszcz nad Kościołem i
nieprzyjaciele Boga zostali przepędzeni. (A. II.414) Znowu miałam wizję tajnej
sekty podkopującej ze wszystkich stron Kościół św. Piotra. Pracowali oni przy pomocy
różnego rodzaju narzędzi i biegali to tu, to tam, unosząc ze sobą kamienie,
które z niego oderwali. Musieli jedynie pozostawić ołtarz. Nie mogli go
wynieść. Zobaczyłam, jak sprofanowano i skradziono obraz Maryi. (A. III. 556)
Poskarżyłam się Papieżowi. Pytałam go, jak może tolerować, że jest tylu
kapłanów wśród burzących. Widziałam przy tej okazji, dlaczego Kościół został
wzniesiony w Rzymie. To dlatego, że tam jest centrum świata i że wszystkie
narody są z nim na różne sposoby związane.
Zobaczyłam też, że Rzym stoi jak wyspa, jak skała
pośrodku morza, gdy wszystko wokół niego obraca się w ruinę. Gdy patrzyłam na
burzących, zachwycała mnie ich wielka zręczność. Posiadali wszelkie rodzaje
maszyn, wszystko dokonywało się według pewnego planu. Nic nie waliło się samo.
Nie robili hałasu. Na wszystko zwracali uwagę, uciekali się do wszelkich
rodzajów podstępów i kamienie wydawały się często znikać w ich rękach.
Niektórzy z nich ponownie budowali; niszczyli to, co było święte i wielkie, a
to, co budowali było próżne, puste i powierzchowne. Np. wynosili kamienie z ołtarza i
budowali z nich schody wejściowe. (A. III. 556)
CIEMNOŚĆ W KOŚCIELE
Widziałam Kościół ziemski, to znaczy społeczność wierzących na ziemi,
owczarnię Chrystusa w jej stanie przejściowym na ziemi, pogrążoną w całkowitych
ciemnościach i opuszczoną. (A. II. 352) Wy, kapłani, wy się nie ruszacie!
Śpicie, a owczarnia płonie ze wszystkich stron! Nic nie robicie! Och! Jakże
płakać będziecie nad tym dniem! Gdybyście choć wypowiedzieli jedno ‘Ojcze nasz’.
Widzę tak wielu zdrajców! Nie odczuwają cierpienia, kiedy się mówi: «Źle się
dzieje.» W ich oczach wszystko idzie dobrze, byle tylko doznawali chwały tego
świata. (A. III. 184) Widziałam też wielu dobrych i pobożnych biskupów, lecz
wątłych i słabych. Źli często brali górę. (A. II. 414) Widzę ułomności i upadek
kapłaństwa, widzę też przyczyny tego i widzę przygotowane kary. (A. II. 334)
Słudzy Kościoła są tak gnuśni! Nie czynią już użytku z mocy, jaką posiadają
dzięki kapłaństwu. (A. II. 245)
Dla niezliczonej liczby osób dobrej woli, dojście do źródła łaski z serca
Jezusa było zamknięte i utrudnione z powodu zniesienia pobożnych praktyk oraz z
powodu zamknięcia i profanacji kościołów. (A. III.167) Cały ten głęboki zamęt,
z powodu którego cierpieli wierni, wynikał stąd, że wielu z tych, którzy
przyoblekli się w Jezusa Chrystusa, coraz bardziej zwracało się w stronę
bezbożnego świata i wydawało się zapominać o cnotach i nadprzyrodzonej mocy
Kapłaństwa. W tym wszystkim poznałam, że czytanie genealogii naszego Pana przed
Najświętszym Sakramentem w święto Bożego Ciała zamyka w sobie wielką i głęboką
tajemnicę. Poznałam bowiem, że nawet pomiędzy przodkami Jezusa Chrystusa –
według ciała – liczni nie byli świętymi, a byli wśród nich nawet grzesznicy.
Mimo to nie przestali być stopniami drabiny Jakubowej, po których Bóg przyszedł
do ludzi. Tak więc nawet niegodni biskupi są nadal zdolni do sprawowania
Najświętszej Ofiary i do udzielania sakramentu kapłaństwa wraz z wszelką mocą z
nim związaną. (C. 175)
Widziałam wielką liczbę kapłanów dotkniętych ekskomuniką, którzy wydawali
się tym nie przejmować, a nawet o tym nie wiedzieli. A jednak byli
ekskomunikowali od chwili, gdy wzięli udział w pewnych przedsięwzięciach, gdy
weszli do pewnych stowarzyszeń i przejmowali opinie, na których ciążyła klątwa.
Widziałam tych ludzi w takiej mgle, że byli jakby oddzieleni murem. Widać z
tego jak bardzo Bóg liczy się z dekretami, postanowieniami i zakazami głowy
Kościoła i podtrzymuje je, choć ludzie się nimi nie przejmują, przeciwstawiają
się im lub wyśmiewają. (A. III. 148) Widziałam, jak smutne były konsekwencje
przeciwstawiania się Kościołowi. Ujrzałam, jak ono rosło, a w końcu heretycy
wszelkiego rodzaju przybyli do miasta (Rzym). (A. III. 102)
Poznałam, że poganie adorowali niegdyś pokornie bóstwa odmienne od nich
samych... Ich kult był lepszy niż kult tych, którzy sami siebie adorują w
postaci tysiąca idoli, a pomiędzy nimi nie zostawiają żadnego miejsca Panu. (A.
III. 102, 104)
Ujrzałam, jak stawało się oziębłe duchowieństwo i zapadała wielka
ciemność. Widok rozszerzył się i wtedy zobaczyłam wszędzie wspólnoty katolickie
prześladowane, dręczone, uciskane i pozbawione wolności. Widziałam wiele
zamkniętych kościołów. Ujrzałam wojny i rozlew krwi. Wszędzie widać było lud
dziki, nieuczony, walczący przemocą. To nie trwało długo. Kościół św. Piotra
był podkopywany, zgodnie z planem ułożonym przez tajną sektę. W tym samym
czasie uszkadzały go burze. (A. III. 103) Widziałam, jak pomoc przyszła w
chwili największego niebezpieczeństwa. (A. III. 104)
Czy to się nie sprawdza? Z objawienia Anny Katarzyny Emmerich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.