niedziela, 16 grudnia 2012
Cztery tysiące lat wyglądany...
niedziela, 9 grudnia 2012
"Sobór Watykański II" – największa katastrofa w historii świata
sobota, 10 listopada 2012
Kazanie ks. Skargi na ostatnią niedzielę Roku Kościelnego.
wtorek, 6 listopada 2012
O nieczystości - kazanie św. Jana Vianneya
„Związawszy ręce i nogi jego, wrzućcie go w ciemności zewnętrzne, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" (Mt 22,13).
Jeżeli każdy grzech śmiertelny może
nas wtrącić do piekła, to cóż dopiero mówić o haniebnym grzechu nieczystości? Czy już sama
nazwa tego występku nie powinna przerazić każdego człowieka, a tym bardziej
chrześcijanina? Ach, gdybym mógł przedstawić wam dokładnie, jak ten grzech jest
czarnym i brzydkim występkiem, może byście go staranniej unikali i większy doń
wstręt czuli! Boże mój! Jak może chrześcijanin oddawać się namiętności, która
go tak strasznie poniża, która go hańbi i upadla jako nierozumne zwierzę! Jak
może oddawać się tej po prostu zbrodni, która szerzy okropne zniszczenie w
duszy ludzkiej? Przecież jest świątynią Boga i żywym członkiem owego
mistycznego ciała, którego głową jest Jezus Chrystus. - I czemu człowiek wala
się w kałuży haniebnej rozwiązłości, która mu skraca życie, pozbawia go sławy i
naraża na wieczność nieszczęśliwą? Byście strzegli się tego grzechu,
przedstawię wam najpierw całą jego ohydę; po wtóre, w jaki sposób możemy się go
ustrzec; po trzecie, wskażę wam przyczyny tego grzechu, a wreszcie pouczę was,
jakich należy używać środków do obrony przed nim.
Chcąc wam należycie przedstawić
ciężkość tego przeklętego grzechu, który tyle dusz wiedzie na stracenie,
należałoby otworzyć przed waszymi oczyma piekło z całą jego grozą i wskazać,
jak strasznie chłoszcze wszechmoc Boża nieszczęśliwe ofiary tego występku. -
Przyznacie, że człowiek nie zdoła pojąć należycie szkarady tego grzechu i
surowości Bożej, która karze na wieki nieczystych. Powiem tylko tyle, że kto
popełnia grzech nieczysty, dopuszcza się pewnego rodzaju świętokradztwa, bo
znieważa członki Chrystusowe i świątynię Ducha Świętego, którą jest nasze ciało
(1 Kor 6, 15. 19). Z tego można choć nieco pojąć, jak wielką obrazą Bożą jest
ten grzech i na jak wielkie zasługuje kary. Ach, bracia moi, należałoby teraz
przedstawić wam bezwstydną królową Jezabel, która tyle zgubiła dusz swoim
nierządem; niechby ona sama namalowała wam straszny, ponury i rozpaczliwy obraz
tych mąk, które obecnie ponosi i ponosić będzie w piekle na wieki.
Usłyszelibyście, jak jęczy pośród pożerających płomieni: „Biada mi! Jak okropnie
cierpię! Żegnam cię piękne niebo, już cię nigdy nie będę oglądać, już się dla
mnie wszystko skończyło. Przeklęty grzechu nieczysty, twoją nagrodą są
płomienie, które mnie teraz pożerają.- Jak drogo muszę opłacać brudną i
chwilową przyjemność! Gdybym mogła wrócić jeszcze na ziemię, umiałabym cenić
cnotę czystości!".
Pójdziemy jeszcze nieco dalej,
byście mogli dokładniej poznać szkaradę tego grzechu. Nie mówię tu o poganinie,
który nie miał szczęścia poznać dobrego Boga; mam na uwadze chrześcijanina,
który powinien wiedzieć, że ten grzech pozbawia dziedzictwa niebieskiego, że
synów Bożych czyni synami gniewu i odrzucenia. Jeszcze raz powtarzam, że mam na
myśli chrześcijan, których Jezus Chrystus odkupił swą Krwią Przenajświętszą i
uczynił ich mieszkaniem i przybytkiem Bożym. Trudno mi pojąć, jak może
chrześcijanin oddawać się tej szkaradzie. Już sama myśl o tym powinna przejąć
człowieka śmiertelną trwogą. Mówi Duch Święty, że ów nędznik, który oddaje się
rozwiązłości, zasługuje na to, by po nim deptał duch piekielny, jak po
śmiecisku depczą stopy ludzkie (Ekli 9, 10). „Każda niewiasta, która jest
nierządna, jako gnój na drodze podeptana będzie". Pewnego dnia objawił
Chrystus św. Brygidzie, że zgotował straszne męczarnie dla rozpustników i że
niemal wszyscy ludzie stali się łupem tego haniebnego występku.
Weźmy do ręki Pismo Święte, a
zobaczymy, jak surowo ściga Bóg nieczystych od początku świata.
Patrzcie, jak ludzie przed potopem
oddają się temu potwornemu nierządowi. Miłosierny Bóg nie może znieść tego
widoku; żałuje, że stworzył człowieka i postanawia go surowo ukarać. Otwierają
się więc katarakty niebieskie, wody potopu zalewają świat cały i oczyszczają
zbrukaną ziemię (Rdz 6). Idźmy dalej. Oto mieszkańcy Sodomy i Gomory wraz z
sąsiednimi miastami oddali się okropnym występkom. Słusznym gniewem uniesiony
Bóg, spuszcza na te przeklęte miejsca ognisty deszcz i pali wszystkie żyjące
istoty. Ogień i siarka zabija wszystko: ludzi, zwierzęta, drzewa, nawet ziemia
i kamienie stały się ofiarą gniewu Bożego. Gdzie bowiem przedtem były urodzajne
niwy i piękne skaliste wzgórza, tam teraz widzimy Morze Martwe, w którym żadna
ryba nie może się utrzymać. Czasem na jego brzegach spotkasz coś na kształt
owoców, które są jedynie garścią popiołu łudzącą oko ludzkie (Rdz 19). W
innym miejscu czytamy, jak Pan Bóg rozkazał ukarać śmiercią dwadzieścia cztery
tysiące ludzi za to, że oddali się rozpuście (Lb 25, 9).
Śmiało możemy twierdzić, że ten
przeklęty grzech był prawie zawsze przyczyną wszelkich nieszczęść dla ludu
wybranego. Patrzcie na Dawida, Salomona i inne postacie biblijne. Co było
powodem chłosty, która dotknęła te osobistości wraz z ich poddanymi, jeżeli nie
ten przeklęły występek? O Boże mój, ile dusz porywa Ci ten grzech! Ile ofiar
dostarcza piekłu!
Również w Nowym Testamencie nie
mniejsze są chłosty za rozpustę. Św. Jan widzi w Objawieniu grzech nieczysty w
postaci niewiasty, siedzącej na zwierzęciu potwornym, które ma siedem głów i
siedem rogów (Ap 17, 3). - Chce nas przez to pouczyć, jak grzech cielesny rzuca
się na wszystkie przykazania Boże, jak jest powodem ich przestąpienia - jak
mieści w sobie wszystkie grzechy główne. Jeżeli chcecie przekonać się o tej
prawdzie, przypatrzcie się występkom człowieka nieczystego. Zobaczycie na
własne oczy, że przekracza on wszystkie przykazania i staje się winnym
wszystkich grzechów głównych, kiedy idzie za pożądliwością ciała. Nie
potrzebuję wchodzić we wszystkie szczegóły, wy sami poznajecie to naocznie.
Dodam tylko, że żaden grzech nie bywa powodem tylu świętokradztw. Wielu ludzi
nie widzi tego; inni zaś, choć dobrze to poznają, nie chcą spowiadać się z tych
nieodrodnych córek rozwiązłości. Dopiero na Sądzie Ostatecznym poznamy, ilu to
ludzi wtrąciła nieczystość na wieczne potępienie. Tak, bracia moi, grzech ten
jest okropnie szkaradnym i dlatego ludzie tajemnie go popełniają. Chcą go nawet
ukryć w oczach własnych, bo dobrze wiedzą, jak ich upadla.
Abyście łatwiej zrozumieli, jak
częsty jest między chrześcijanami, wyłożę wam obecnie, w iloraki sposób można
go popełnić. Przeciwko szóstemu przykazaniu wykraczają ludzie: myślami,
pragnieniami, spojrzeniami, słowami, uczynkami i okazjami.
Najpierw myślami. Wielu nie umie
odróżnić myśli od pragnienia – stąd łatwo zdarzają się świętokradzkie
spowiedzi. Zła myśl wtedy jest grzeszną, kiedy zastanawiamy się dobrowolnie nad
nieskromną rzeczą, odnoszącą się do nas samych lub do drugich osób; chociaż
jeszcze nie mamy chęci spełniania tej myśli, pełzamy myślą po tych przedmiotach
brudnych i nieuczciwych. Przy spowiedzi należy powiedzieć, jak długo
myśleliście o nie moralnej rzeczy; należy również wyznać, czy przypominaliście
sobie nieuczciwą rozmowę, czy jakąś dawniejszą grzeszną poufność lub widziany
przedmiot. - Zły duch stawia przed wasze oczy nieskromne rzeczy w tej nadziei,
że skłoni was do grzechu przynajmniej myślą. Grzeszymy także pragnieniami.
- Między myślą a pragnieniem zachodzi ta różnica, że pragnienie dąży do
wykonania tego, o czym myślimy. Kto chce spełnić grzech nieczysty, kto szuka do
tego sposobności, ten grzeszy pragnieniem. Naturalnie trzeba przy spowiedzi
powiedzieć, czy to pragnienie ukrywało się jeszcze w duszy, czy też używaliśmy
pewnych środków do jego spełnienia, czy zaczepialiśmy osoby w złym zamiarze,
następnie kogo chcieliśmy nakłonić do złego: czy brata, czy siostrę, czy
dziecko, czy matkę, czy siostrzenicę, czy bratanka, czy kuzyna. - Gdyby ktoś
nie wyznał z własnej winy tych okoliczności, jego spowiedź nic by nie była
warta. Rozumie się, że nie trzeba wymieniać osób po nazwisku. Gdyby ktoś nie
powiedział, że dopuścił się czegoś nieuczciwego z bratem albo siostrą, gdyby
jedynie ogólnikowo oskarżał się, że zgrzeszył przeciwko cnocie czystości, takie
wyznanie nie wystarczyłoby wcale.
Grzeszy także, gdy ktoś rzuca
oczyma na przedmioty nieczyste i w ogóle na takie rzeczy, które łatwo
mogą nas przywieść do upadku. Wzrok jest bramą, przez którą często wchodzi
grzech do duszy. Dlatego powiedział Hiob sprawiedliwy: „Uczyniłem przymierze z
oczyma swymi, abym ani pomyślał o pannie" (Hi 31, 1).
Grzeszyć możemy dalej słowami.
Przez mowę wyrażamy na zewnątrz to, co myślimy, co dzieje się w naszym sercu.
Należy się więc oskarżyć ze wszystkich nieczystych słów i dodać, jak długo
trwała brudna rozmowa, jakie pobudki skłoniły was do niej, wobec ilu i wobec
jakich osób mówiliście o nieczystych rzeczach. Ach, bracia moi, dla wielu
dzieci byłoby lepiej, gdyby wpadły w łapy tygrysa lub lwa, zamiast dostać się w
towarzystwo wyuzdanych ludzi. Z obfitości serca mówią usta. Stąd łatwo
zrozumiecie, jak muszą być zepsute serca tych niegodziwców, którzy brudzą się i
tarzają w błocie nieczystości. O Boże, Tyś sam powiedział, że z owocu poznaje
się drzewo! Ze szkaradnych rozmów poznaje się zgniliznę duchową człowieka.
Grzeszyć można następnie uczynkami.
Do nich należą: niedozwolone dotykania siebie samych lub innych, nieskromne
pocałunki, o czym nie chcę bliżej mówić, bo wy to dobrze rozumiecie. Niestety,
gdzie są ci, którzy oskarżaliby się z tego na spowiedziach! Nic też dziwnego,
powtarzam jeszcze raz, że grzech nieczysty bywa powodem tylu świętokradztw.
Poznamy to należycie w owym strasznym dniu pomsty Bożej! Ile to dziewcząt
spędza dwie albo trzy godziny w samotności z ludźmi niemoralnymi? Jakie tam
ohydne prowadzą rozmowy, jak wtedy usta są prawdziwie czeluściami piekielnymi!
Ach, mój Boże, jak ma się nie zapalić żądza wśród tak gwałtownego
ognia? Grzeszy się wreszcie, jeżeli komuś daje się okazję do grzechu
nieczystego lub jej ulega. Odnosi się to przede wszystkim do kobiet, które
stroją się przesadnie i przez to dają zgorszenie drugim. Poznają dopiero na
sądzie Bożym, ile przez to spowodowały upadków. Wielka wina ciąży również na
tych osobach, które dopuszczają się przeróżnych flirtów i kokieterii. - Nie można
także usprawiedliwić człowieka, który wdaje się z takimi osobami w rozmowę. Być
może, że nie znajduje w niej przyjemności; źle jednak czyni, bo dobrowolnie
naraża się na niebezpieczeństwo. Niech mają się na baczności osoby, które pod
pretekstem narzeczeństwa za często widują się i spędzają nieraz długie chwile
nawet w nocy. Wszystkie uściski, jakie się wtedy zdarzają, tchną zmysłowością i
są niemal zawsze grzechami śmiertelnymi. Dlatego zaręczeni powinni ostrożnie
postępować, by ich Bóg kiedyś ciężko nie karał za grzechy popełnione przed
zawarciem związków małżeńskich. Rodzeństwo powinno niemniej uważać na to, by
się nie trafiały żadne poufałości. Ciężka odpowiedzialność czeka rodziców,
jeżeli nie czuwają nad postępkami swych dzieci.
Grzeszy także przeciwko świętej
cnocie czystości, kto w nocy pokazuje się ludziom bez należytego okrycia, gdy
tak np. idzie otwierać bramę albo usłużyć choremu. Powinna i matka uważać na
to, by nie spoglądała nieskromnie na swe dzieci i nie pozwalała sobie na
niepotrzebne dotknięcia. Ojcowie, matki i gospodarze odpowiedzą surowo przed
Bogiem za to, jeżeli z ich winy pokażą się między dziećmi i służbą grzeszne
poufałości.
Dopuszcza się grzechu i ten, kto
sam czyta złe książki, pożycza je drugim lub szerzy lekkomyślne piosenki. Złem
są także czułostkowe listy i korespondencje. Uczestniczy dalej w grzechu cudzym
ten, kto ułatwia młodym ludziom spotkanie pod pretekstem narzeczeństwa.
Jeżeli chcecie, by wasze spowiedzi
były dobre, musicie wyznać wszystkie okoliczności obciążające.[1] Jeżeli
dopuszczacie się grzechu z osobą rozpustną, stajecie się sługami i niewolnikami
czarta i narażacie się na potępienie wieczne. Gdybyście jednak kogoś młodego
przywiedli do grzechu po raz pierwszy, pozbawili go niewinności i kwiatu
dziewictwa, gdybyście otworzyli czartu bramę do serca tej osoby, gdybyście
zamknęli niebo dla tej duszy, która była przedmiotem miłości Trójcy
Przenajświętszej, gdybyście z niej uczynili przedmiot godny przekleństwa na
ziemi i w niebie, popełnilibyście grzech daleko cięższy i musielibyście się z
tego spowiadać. Zgrzeszyć z osobą wolnego stanu, niezamężną, wcale niekrewną,
jest ciężkim występkiem według nauki św. Pawła, jest grzechem, który
zamyka niebo, a otwiera przepaści wieczne. Daleko jednak cięższa zachodzi zbrodnia,
gdy grzeszy się z osobą zamężną. Jest to bowiem straszna niewierność, która
profanuje i unicestwia wszystkie łaski sakramentu małżeństwa; to straszne
wiarołomstwo i podeptanie nogami przysiąg, złożonych przy ołtarzu nie tylko w
obecności aniołów, lecz także Jezusa Chrystusa! Zbrodnia ta sprowadza
przekleństwo na cały dom i parafię. Grzech z osobą niekrewną i niezamężną jest
śmiertelnym i gubi nas wiecznie. Kto jednak grzeszy mimo węzłów małżeńskich lub
pokrewieństwa, jak np. ojciec z córką, matka z synem, brat z siostrą, brat
przyrodni z siostrą przyrodnią, kuzyn z kuzynką, popełnia tak ciężką zbrodnię,
że sobie już większej nie można wyobrazić. Drwi sobie bowiem z najświętszych
reguł wstydliwości, poniewiera i depcze wszelkie prawa religii i natury. Grzech
wreszcie z osobą poświęconą Bogu jest szczytem złego, bo strasznym
świętokradztwem. O mój Boże, jak mogą chrześcijanie oddawać się takim
bezwstydnościom! Gdybyśmy przynajmniej po tych okropnych upadkach uciekali się
do Boga, prosili Go o przebaczenie, by nas raczył wyrwać z tej głębokiej
przepaści! Co sobie pomyśleć, kiedy wielka część ludzi, pomimo tego grzechu,
żyje spokojnie i z otwartymi oczyma leci na potępienie?
Może mnie teraz zapytacie, co
zazwyczaj prowadzi do upadku. Każde dziecko, które uczy się katechizmu, może z
łatwością odpowiedzieć, że powodem tego bywają tańce, bale, częste i poufałe
przestawanie z osobami płci drugiej, śpiewki, słowa zanadto wolne, nieskromne
ubranie, zbytek w pokarmach i napojach.
Dlaczego przebranie miary w piciu i
jedzeniu prowadzi do złego? Oto dlatego, że ciało pożąda przeciwko duchowi,
dąży do jego zguby. Trzeba je zatem koniecznie umartwiać, inaczej prędzej czy
później wtrąci duszę do piekła. Osoba, której zależy na zbawieniu duszy,
umartwia się codziennie choćby w małej rzeczy, jak w pokarmie, napoju albo
spoczynku. Św. Augustyn twierdzi, że pijaństwo prowadzi z łatwością do
nieczystości. Wstąpcie na chwilę do karczmy albo bądźcie chwilę w towarzystwie
pijaka, a przekonacie się, że na jego ustach prawie zawsze są słowa wstrętne i
brudne; przekonacie się niemniej, że jego uczynki są haniebne, których nigdy by
się nie dopuścił na trzeźwo. Jeżeli zatem, bracia drodzy, pragniecie zachować
czystość duszy, musicie koniecznie odmówić coś swemu ciału, inaczej poprowadzi
was na potępienie.
Również bale i tańce są pod tym
względem bardzo niebezpieczne. Wskutek nich przynajmniej trzy czwarte młodych
ludzi dostaje się w ręce ducha nieczystego. - Nie potrzebuję wam tego
dowodzić, bo to wiecie, niestety, z własnego już doświadczenia. Iłu złych
myśli, brudnych pragnień i niemoralnych uczynków powodem były tańce. Nie dziwię
się dlaczego aż osiem synodów francuskich pod ciężkimi karami zabraniało
swawolnych zabaw. Ale powiecie: Dlaczego niektórzy księża dają za to
rozgrzeszenie? Na to odpowiem tyle, że każdy za siebie złoży rachunek przed
Bogiem. Dlaczego ginie tylu młodych ludzi? Dlaczego nie uczęszczają do
sakramentów świętych? Dlaczego opuszczają modlitwę? Powodem tego są zabawy i
tańce, które przeciągają się długo w noc. - Ile to dziewcząt utraciło z tego
powodu swe dobre imię, swą biedną duszę, niebo i Boga! Twierdzi św. Augustyn,
że mniejszym złem byłoby pracować przez całą niedzielę, niż spędzić ją na
tańcach. Tak, moi bracia, na Sądzie Ostatecznym poznamy, że przez zanadto
światowe zabawy dziewczęta więcej popełniły grzechów, niż mają włosów na
głowie. Ile wtedy bywa złych spojrzeń, pragnień, nieskromnych dotknięć, słów
nieczystych, namiętnych uścisków, ile zazdrości i kłótni? - Powiedział dobrze
cierpiący Hiob: „Trzymają bęben i harfę i weselą się przy głosie muzyki.
Prowadzą w dobrach dni swoje, a w mgnieniu oka do piekła zstępują" (Hi 21,
12-13). - Prorok Ezechiel z rozkazu Bożego mówi do Żydów, że za tańce spadnie
na nich surowa kara, by się lękał wszystek lud izraelski. Św. Jan Chryzostom twierdzi,
że patriarchowie: Abraham, Izaak i Jakub nie pozwalali wyprawiać tańców na swym
weselu z obawy przed karą niebios. Zresztą nie potrzebuję długo szukać na to
dowodów. Pytam was tylko, powiedźcie szczerze, czy chcielibyście umrzeć zaraz
po powrocie z tańców? Bez wątpienia, że nie. Sami poniekąd przyznacie, że
zbytecznie oddawać się zabawom jest rzeczą złą i że z tego trzeba się
spowiadać. Za czasów św. Karola Boromeusza skazywano na surową pokutę osoby,
które hulaszcze prowadziły życie, a nawet je niekiedy ekskomunikowano. W
godzinie śmierci przekonacie się o prawdziwości moich słów, lecz dla wielu nie
będzie już czasu na poprawę. Chyba ślepi będą dowodzili, że przy tańcach nie
grozi im żadne niebezpieczeństwo. A czemu to osoby, pragnące zdobyć sobie
niebo, unikały starannie zabaw i tańców, i żałowały za wszystkie szały
młodości? Teraz łudzimy się, nadejdzie jednak dzień, w którym spadną nam łuski
z oczu, w którym na nic się nie zdadzą wszelkie wymówki; w dniu tym innymi
oczyma będziemy patrzeć na świat.
Nieskromność i przesada w ubraniu
prowadzi również do tego wstrętnego występku. Próżność w strojach powoduje
bardzo często lubieżne spojrzenia, złe myśli i dwuznaczne, nieuczciwe rozmowy.
Czy chcesz choć w części poznać wynikłe stąd zło? Na chwilę upadnij przed
krzyżem na kolana, jak gdyby miano cię już sądzić na wieki. Osoby światowe są
źródłem nieczystości i zabójczą trucizną dla tych, którzy nie mają dostatecznej
siły do walki z okazjami. Gorszyciele mają częstokroć minę wyzywającą i śmiało
rzucają oczyma. Z ich zachowania można zaraz poznać, że są zatruci
nieczystością i usiłują zranić śmiertelnie tych, którzy nie oględnie
spoglądają. Zaprawdę, ile to zgniłych serc błąka się po świecie, serc palonych
żądzą i podobnych do gorejącej wiązki słomy? Jeżeli poznaliście, jak wielkim
złem jest nieczystość i w iloraki sposób można dopuścić się tego grzechu,
proście dobrego Boga, by napełnił was świętą bojaźnią i zachował od szkaradnych
upadków.
Zastanówmy się teraz, co trzeba
czynić, aby ustrzec się tego okropnego grzechu, który tyle biednych dusz
prowadzi na potępienie. Środki te wskazuje już nauka katechizmowa; dlatego
niejedno dziecko umiało je wyliczyć. Główne z nich są następujące: życie
skupione, modlitwa, uczęszczanie do sakramentów świętych, gorące nabożeństwo do
Matki Najświętszej, unikanie niebezpiecznych okazji, szybkie odrzucanie myśli
nieczystych, które nasuwa zły duch.
Powiedziałem, że trzeba miłować
życie skupione. Nie nakazuję wam tu wcale, byście kryli się w odludnych lasach
albo klasztorach, co zresztą byłoby dla was wielkim szczęściem. Chcę was tylko
zachęcić, byście unikali osób, które chętnie mówią o rzeczach śliskich,
mogących splamić wyobraźnię, albo które zajmują się wyłącznie sprawami
doczesnymi, a o Bogu nie myślą wcale. Szczególnie w niedzielę, zamiast iść na
wizytę do sąsiada lub sąsiadki, weźcie do ręki książkę, np. „Naśladowanie
Chrystusa" albo „Żywoty świętych" i czytajcie z uwagą. Przez taką
lekturę pouczycie się, ile to pokus zwalczyli wybrani Pańscy, ile ponieśli
ofiar, by podobać się Bogu i zbawić duszę. Czytanie pobożne doda wam zapału do
cnoty i bogobojnego życia. Czytając żywoty świętych, powiecie może do siebie,
jak ciężko ranny św. Ignacy Loyola odezwał się do siebie: „Czemu nie miałbym
czynić tego, co czynili ci święci? Czy dobry Bóg nie dopomoże mi do zwycięstwa,
jak im dopomógł? Czy nie dla mnie przeznaczone to samo niebo, które oni już
zdobyli? Czy nie mam lękać się tego samego piekła?". Tak, bracia moi,
trzeba unikać ludzi, którzy nie mają w sercu miłości Bożej. Tylko z
konieczności, kiedy obowiązek nas wzywa, obcujmy ze światem.
Musimy następnie miłować modlitwę,
jeżeli chcemy zachować czystość serca. Bowiem cnota niewinności jest darem
niebios i dlatego trzeba się o nią modlić. Przez modlitwę obcujemy z Bogiem,
aniołami i świętymi i uduchowiamy się. Serce i umysł odrywają się powoli
od stworzeń, zatapiają się w rzeczach wyższych i miłują dobra niebieskie. Nie
myślcie jednak, że za każdą pokusą obrażamy dobrego Boga. Grzech zależy od
zezwolenia woli i przyjemności, której człowiek w nim szuka. Choćby nawet
pokusa trwała osiem do piętnastu dni, wyjdziemy z niej cało i piękniejszymi,
niż młodzieńcy z rozpalonego pieca w Babilonie, jeżeli tylko będziemy mieli
wstręt do grzechu. Trzeba więc prędko uciekać się do Boga, mówiąc: „Boże,
pośpiesz mi z pomocą; Ty wiesz, że bez Ciebie nic uczynić nie mogę, że tak
bardzo jestem skłonny do grzechu. Wzmocniony Twą łaską, z pewnością odniosę
zwycięstwo! Ach, Najświętsza Dziewico, nie dozwól, aby czart porwał mą duszę,
za którą tyle cierpiał Twój Boski Syn".
Aby zachować czystość, trzeba
przystępować godnie do sakramentów świętych. Kto często i pobożnie czerpie z
tych zdrojów Zbawicielowych, z łatwością zachowa tę piękną cnotę. Wie o tym
dobrze duch piekielny i dlatego stara się nas odwieść od spowiedzi i Komunii
Świętych lub usiłuje skłonić nas do ich profanacji. Budzi w nas obawę, niepokój
i wstręt. Wmawia w nas, że źle postępujemy, że kapłan nas nie zna, że go
zwodzimy. Na intrygi piekielne nie należy zważać, ale owszem podwoić
usiłowania, zbliżać się często do tych krynic łask i oddać się zupełnie
miłosiernemu Bogu. Gdy zły duch będzie was odwodził od sakramentów świętych,
wołajcie z ufnością: „Ty wiesz, o Boże, że szukam jedynie Ciebie i zbawienia
mej biednej duszy". Zaprawdę, nic tak nie czyni nas strasznymi szatanowi,
jak częste i godne przyjmowanie Komunii Świętej, która jest owym cudownym
winem, które rodzi dziewictwo: „Bo cóż jest dobrego Jego i cudnego Jego, jeno
zboże wybranych, a wino, które rodzi panny" (Za 9, 17). Jak tu nie być
czystym, kiedy przyjmuje się do serca Króla czystości? Jeżeli więc chcecie
zachować lub nabyć tę piękną cnotę, która równa ludzi z aniołami, przystępujcie
często i pobożnie do sakramentów świętych. Nie zaszkodzi wam wtedy piekło,
choćby czyniło wściekłe wysiłki i najgorsze zasadzki stawiało na waszą cnotę.
Jeżeli chcemy w całym blasku
zachować w sobie świątynię Boga, miejmy wielkie nabożeństwo do Matki
Najświętszej, bo Ona jest Królową dziewic. Ona to pierwsza podniosła sztandar
tej niezrównanej cnoty.
Zważcie, jak Bóg ceni sobie tę
cnotę. Oto rodzi się z ubogiej i zapomnianej przez świat Matki, ale czystej i
świętej. Za opiekuna przybiera sobie św. Józefa, który miłował również tę cnotę
i posiadał ją w stopniu doskonałym, naturalnie niższym od swej przeczystej
Oblubienicy. Św. Jan Damasceński zachęca nas gorąco, byśmy mieli
nabożeństwo do niezrównanej czystości, którą odznacza się Matka Najświętsza i
twierdzi wyraźnie, że wszystko otrzymamy od Boga, o cokolwiek będziemy Go
błagali w imię tego przywileju Królowej panieńskiej. Dodaje ten Ojciec
Kościoła, że ta cnota jest tak miłą aniołom, iż w niebie ustawicznie śpiewają:
„O Dziewico nad dziewicami, chwalimy Ciebie i błogosławimy Cię, o Matko
nadobnej miłości". Wielki sługa Maryi, św. Bernard, mówi, że więcej
nawrócił dusz przez odmawianie Zdrowaś Maryjo, niż przez wszystkie kazania.
Pyta nas ten Święty: „Czy doznajecie pokus? Wzywajcie na pomoc Maryję, a z
pewnością nie ulegniecie". Gdy odmawiamy Zdrowaś Maryjo, cieszy się całe
niebo, a drży piekło, bo przypomina sobie, że Maryja była narzędziem w rękach
Bożych do poskromienia jego wściekłych wysiłków. Z tego to powodu ów wielki
Święty poleca nam tak gorąco nabożeństwo do Matki Boskiej. Jeżeli umiłuje was
Matka Najświętsza, miłować was będzie także Jej Syn, Jezus Chrystus.
Chcąc zachować tę cnotę, musimy
walczyć z pokusami i unikać okazji, jak to czynili święci. Oto Józef,
patriarcha, zostawił połowę płaszcza w ręce niegodziwej żony Putyfara, która
namawiała go do grzechu i uciekł, nie chcąc obrazić Boga (Rdz 39, 12). Czysta
Zuzanna wolała narazić się na śmierć, niż utracić tę cnotę tak miłą Bogu (Dn
13). Posłuchajcie jeszcze, co się przydarzyło św. Martynianowi, który prowadził
na pustyni bogobojne życie. Pewna występna niewiasta przybyła do jego celi,
udając, że zabłąkała się w lesie i prosiła go o litość. Święty przyjął ją do
pustelni, a sam odszedł. Kiedy na drugi dzień wrócił, chcąc się dowiedzieć, co
się z nią stało, zobaczył ją wystrojoną i usłyszał z jej ust, że Bóg
przysłał ją tu celowo, by zawarła przymierze z Martynianem. Następnie dodała,
że posiada w mieście wielki majątek, z którego będzie mógł rozdzielać wielkie
jałmużny. Święty chciał się przekonać, czy to wszystko pochodzi od Boga, czy od
złego ducha. Kazał jej więc czekać, mówiąc, że codziennie przychodzą tu ludzie
i polecają się jego modlitwie i dlatego on obecnie musi iść na wzgórze, by
zobaczyć, czy ktoś nie nadchodzi, by się nie zbłąkał i nie odszedł z niczym.
Kiedy wyszedł na wzgórze, usłyszał tajemny głos: „Martynianie, Martynianie,
dlaczego słuchasz głosu szatana?". To go tak przeraziło, że wróciwszy do
swej pustelni, zapalił wielki stos i wskoczył do ognia. Strach przed grzechem i
boleść, jakiej doznał w płomieniach, wywołały z jego ust głośne jęki. Na to
przybiegła nieszczęsna kobieta i pytała, kto go wtrącił do ognia. Na to odrzekł
Święty: „Nie mogę teraz spokojnie znieść ognia ziemskiego, jak więc zniosę
ogień piekielny, jeżeli popełnię grzech, do którego mnie
nakłaniasz?". Te słowa tak przeraziły niewiastę, że pozostała na zawsze w
pustelni Świętego, który znacznie dalej wybudował sobie celę i prowadził w niej
życie pokutnicze. - Św. Tomasz z Akwinu rozpaloną głownią wypędził ze swego
mieszkania niedobrą kobietę. Kiedy św. Benedykt doznawał pokus nieczystych,
tarzał się w cierniach i ranił do krwi. Innym razem zanurzył się po szyję w
ściętej mrozem wodzie, aby w ten sposób ugasić nieczyste żądze. Gdy czyta się
wyznanie wielkiego Doktora Kościoła, św. Hieronima, zaprawdę trudno powstrzymać
się od łez: „W tej rozległej pustyni, spalonej od słońca, nie przestaję płakać
u stóp Ukrzyżowanego, żywiąc się czarnym chlebem i ziołami, sypiając na gołej
ziemi i pijąc wodę ze źródła nawet w czasie choroby. Kiedy mi łez nie staje,
biorę do ręki kamień i uderzam się w piersi tak, że krew płynie mi z ust, a
mimo to zły duch nie daje mi spokoju; trzeba mieć ustawicznie broń w
ręku".
Jaki więc, drodzy bracia, wysnujemy
z tego wszystkiego wniosek? Nie masz cnoty, która czyniłaby nas tak miłymi
Bogu, jak cnota czystości. I przeciwnie, żaden występek nie sprawia tyle
radości złemu duchowi, co lubieżność. Musimy więc bronić się dzielnie przeciw
atakom piekła i uważać starannie na swój wzrok, myśli i poruszenia serca,
często uciekać się do modlitwy, unikać złych okazji i towarzystw, tańców,
zabaw, umartwiać swe ciało, polecać się Pannie Najświętszej i przyjmować często
sakramenty święte. Błogosławieni będziemy, jeżeli swego serca nie zbrukamy tym
przeklętym grzechem, bo powiedział wyraźnie Jezus Chrystus, że czyści będą Boga
oglądali na wieki (Mt 5, 8). Amen.