sobota, 10 listopada 2012

Kazanie ks. Skargi na ostatnią niedzielę Roku Kościelnego.

Ewangelia u Mateusza św. w XXIV rozdziale.


Onego czasu mówił Pan Jezus uczniom swoim: Gdy ujrzycie brzydkie spustoszenie, które jest przepowiedziane przez Daniela proroka, stojące na miejscu świętym (kto czyta, niech rozumie), tedy, którzy są w judzkiej ziemi, niech uciekają na góry, a kto by był na domie, niechaj nie zstępuje, aby co wziął z domu swego; a kto na roli, niech się nazad nie wraca brać sukni swojej. A biada brzemiennym i piersiami karmiącym w one dni. Proścież tedy, aby uciekanie wasze nie było zimie abo w szabat. Abowiem naonczas będzie wielki ucisk, jaki nie był od początku świata aż dotąd, ani będzie. A gdyby nie były skrócone dni one, nie byłby zachowany żaden człowiek, ale dla wybranych będą skrócone dni one. Tedy jeśliby wam kto rzekł: Oto tu jest Chrystus abo ondzie – nie wierz­cie. Abowiem powstaną fałszywi Chrystusowie i fałszywi prorocy, i czynić będą znamiona wielkie i cuda, tak iżby zwiedli (by mogło być), i wybrane. Otomci wam opowiedział. Jeśliby tedy wam rzekli: Oto na puszczy jest – nie wychodźcie; oto jest w zamknieniu – nie wierzcie. Abowiem jako błyskawica wychodzi od wschodu słońca i okazuje się aż na zachodzie, tak będzie i przyście Syna człowieczego. Gdziećkolwiek będzie ciało, tam się i orłowie zgromadzą. A natychmiast po utrapieniu onych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da światłości swojej, a gwiazdy będą padać z nieba i moce niebieskie poruszone będą, a naonczas się ukaże znak Syna człowieczego na niebie. I tedy będą narzekać wszytkie pokolenia ziemie, i ujrzą Syna człowieczego przychodzącego w obło­kach niebieskich z mocą wielką i z majestatem. I pośle Anioły swe z trąbą i z głosem wielkim, i zgromadzą wybrane jego ze czterech wiatrów, od krajów niebios aż do krajów ich. A od figowego drzewa uczcie się podobieństwa. Gdy już gałąź jego odmładza się i liście wypuszcza, znacie, iż blisko jest lato. Także i wy, gdy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, iż blisko jest we drzwiach. Zaprawdę powia­dam wam, iż nie przeminie ten naród, ażby się stało to wszytko. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą.
Gdy się niektórzy z Uczniów Pana i Boga naszego Jezu Chrysta onemu wspaniałemu i drogiemu budowaniu kościoła Salomonowego dziwowali i mówili: Mistrzu, patrz, jakie to ka­mienie i jakie budowanie, powiedział Pan (1): Widzicie to wszytko wielkie budowanie, a przedsię na to przyjdzie, iż się kamień na kamieniu nie zostoi, który by skażony nie był. Wiedząc Uczniowie, iż słowo Jego, jako mówi Pismo (2), na ziemię nie padnie, a iż On wszytko, jako Bóg i wielki Prorok, wie i wi­dzi, co ma być potem, upatrzywszy czas, gdy siedział Pan na górze oliwnej, spytali Go: Kiedy to będzie i co za znaki przyj­ścia Twego i dokończenia świata? Tedy im Pan wielkie pro­roctwo w dzisiejszej Ewangeliej objawił – nie tylo o zburzeniu kościoła i Jeruzalem i wszytkiego królestwa onego, ale i o przyściu swoim na sąd i o skończeniu świata tego. Które proroctwo wedle zwyczaju prorockiego zatrudnił Pan, i pomieszał te trzy rzeczy, nie chcąc im czasu i roku i dni opowiedzieć, ale im i nam znaki pewne dał, po których domyślać się możem, kiedy te tak srogie i straszliwe odmiany przypaść miały. A iż się już po zburzeniu Jeruzalem prawdziwym Prorokiem Pan Jezus pokazał, i to się bez chyby uiści, iż świat ten koniec weźmie, a na sąd przyjdzie tenże Zbawiciel nasz, jako zawżdy wyznawamy i czekamy. O przyściu Jego na sąd w przyszłą nie­dzielę, da li Bóg, nauczać będziem, a dziś o końcu świata tego rozmyślajmy, co nam Kościół na końcu roku swego przekłada.
Kiedy ten świat koniec mieć ma, a które tego znaki będą, i o antychryście

wtorek, 6 listopada 2012

O nieczystości - kazanie św. Jana Vianneya



Związawszy ręce i nogi jego, wrzućcie go w ciemności zewnętrzne, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów" (Mt 22,13).
Jeżeli każdy grzech śmiertelny może nas wtrącić do piekła, to cóż dopiero mówić o haniebnym grzechu nieczystości? Czy już sama nazwa tego występku nie powinna przerazić każdego człowieka, a tym bardziej chrześcijanina? Ach, gdybym mógł przedstawić wam dokładnie, jak ten grzech jest czarnym i brzydkim występkiem, może byście go staranniej unikali i większy doń wstręt czuli! Boże mój! Jak może chrześcijanin oddawać się namiętności, która go tak strasznie poniża, która go hańbi i upadla jako nierozumne zwierzę! Jak może oddawać się tej po prostu zbrodni, która szerzy okropne zniszczenie w duszy ludzkiej? Przecież jest świątynią Boga i żywym członkiem owego mistycznego ciała, którego głową jest Jezus Chrystus. - I czemu człowiek wala się w kałuży haniebnej rozwiązłości, która mu skraca życie, pozbawia go sławy i naraża na wieczność nieszczęśliwą? Byście strzegli się tego grzechu, przedstawię wam najpierw całą jego ohydę; po wtóre, w jaki sposób możemy się go ustrzec; po trzecie, wskażę wam przyczyny tego grzechu, a wreszcie pouczę was, jakich należy używać środków do obrony przed nim.
Chcąc wam należycie przedstawić ciężkość tego przeklętego grzechu, który tyle dusz wiedzie na stracenie, należałoby otworzyć przed waszymi oczyma piekło z całą jego grozą i wskazać, jak strasznie chłoszcze wszechmoc Boża nieszczęśliwe ofiary tego występku. - Przyznacie, że człowiek nie zdoła pojąć należycie szkarady tego grzechu i surowości Bożej, która karze na wieki nieczystych. Powiem tylko tyle, że kto popełnia grzech nieczysty, dopuszcza się pewnego rodzaju świętokradztwa, bo znieważa członki Chrystusowe i świątynię Ducha Świętego, którą jest nasze ciało (1 Kor 6, 15. 19). Z tego można choć nieco pojąć, jak wielką obrazą Bożą jest ten grzech i na jak wielkie zasługuje kary. Ach, bracia moi, należałoby teraz przedstawić wam bezwstydną królową Jezabel, która tyle zgubiła dusz swoim nierządem; niechby ona sama namalowała wam straszny, ponury i rozpaczliwy obraz tych mąk, które obecnie ponosi i ponosić będzie w piekle na wieki. Usłyszelibyście, jak jęczy pośród pożerających płomieni: „Biada mi! Jak okropnie cierpię! Żegnam cię piękne niebo, już cię nigdy nie będę oglądać, już się dla mnie wszystko skończyło. Przeklęty grzechu nieczysty, twoją nagrodą są płomienie, które mnie teraz pożerają.- Jak drogo muszę opłacać brudną i chwilową przyjemność! Gdybym mogła wrócić jeszcze na ziemię, umiałabym cenić cnotę czystości!".
Pójdziemy jeszcze nieco dalej, byście mogli dokładniej poznać szkaradę tego grzechu. Nie mówię tu o poganinie, który nie miał szczęścia poznać dobrego Boga; mam na uwadze chrześcijanina, który powinien wiedzieć, że ten grzech pozbawia dziedzictwa niebieskiego, że synów Bożych czyni synami gniewu i odrzucenia. Jeszcze raz powtarzam, że mam na myśli chrześcijan, których Jezus Chrystus odkupił swą Krwią Przenajświętszą i uczynił ich mieszkaniem i przybytkiem Bożym. Trudno mi pojąć, jak może chrześcijanin oddawać się tej szkaradzie. Już sama myśl o tym powinna przejąć człowieka śmiertelną trwogą. Mówi Duch Święty, że ów nędznik, który oddaje się rozwiązłości, zasługuje na to, by po nim deptał duch piekielny, jak po śmiecisku depczą stopy ludzkie (Ekli 9, 10). „Każda niewiasta, która jest nierządna, jako gnój na drodze podeptana będzie". Pewnego dnia objawił Chrystus św. Brygidzie, że zgotował straszne męczarnie dla rozpustników i że niemal wszyscy ludzie stali się łupem tego haniebnego występku.
Weźmy do ręki Pismo Święte, a zobaczymy, jak surowo ściga Bóg nieczystych od początku świata.